aids, handcuffs, ambulance-1886383.jpg

Kilka słów o opłakiwaniu przeszłości

W artykule o użytecznych słowach-kluczach (klik) wspominałam, jak wielką wartość ma uznanie w pełni swoich odczuć i emocji.
W mojej praktyce terapeutycznej u klientów często pojawia się jeszcze inny, ważny aspekt – żałoba i opłakanie szeroko rozumianej traumy.
Opłakanie dotyczy nie tylko tego, jakie to było, ale też, a może przede wszystkim, jakie to nie było – jakich jakości zabrakło i co zostało nam przez to “zabrane”.

Pracując z kobietami starającymi się o ciążę, bardzo często dotykamy elementu poczucia straty po dziecku, które się nie pojawiło. Jest to u nich tak powszechne, jak niezrozumiałe wśród najbliższych.

Ale wyobraźmy sobie liczącego na wygraną regularnego bywalca punktu Lotto. Gdy główna nagroda znów minęła mu koło nosa, prawdopodobnie on również doświadcza swoistego poczucia utraty milionów, które już wie, jakby wydał, gdyby je miał. Jeśli wciąż obraca w głowie tę listę marzeń, ma kłopot, bo niekończące się mielenie tematu, który już nie istnieje potrafi nieźle drenować życiową energię.

 

Nieskończone mielenie traumy rozdrapuje, zaognia i pogłębia stare rany.

Powtarzane sobie latami genialne, ale całkowicie bezużyteczne “złote rady na przeszłość” w rodzaju: Gdybym to, a gdybym tamto… nasycają tylko kolorami jakieś wyobrażenie o życiu, którego nie ma i nigdy nie będzie i sprawia, że zamiast cieszyć się prawdziwym życiem, tkwimy przygaszeni w poczuciu beznadziei, niechęci i zgorzknieniu. Często się zdarza, że bezradność i frustrację skrzętnie przykrywamy złością czy wręcz agresją.

 

Każda niewspierająca myśl, każda ciężka emocja, każdy wyrzut kortyzolu i każde napięcie w ciele zużywają nasze energetyczne zasoby.
Jeśli masz pełny bak, to pół biedy. Ale kiedy ostatnio tankowałaś? I czy jesteś pewna, że każdy rodzaj paliwa można dotankować?

Zadaj sobie pytanie

albo jeszcze lepiej
– zrób sobie listę
rzeczy, które cię drenują z energii.

I zobacz, ile tego jest.

Czy coś z tego, co zaprząta Twoją głowę możesz, no właśnie – opłakać, pożegnać i w końcu, na zawsze, odstawić?

Jak to zrobić?

Trzeba się skontaktować ze sobą z tamtego okresu, z tamtej traumy i, zamiast obijać ją kijem i mówić, jaka ma przestać być, trzeba ją usłyszeć i bezkrytycznie wysłuchać – bez komentowania, negowania, przerywania i przedstawiania kontrargumentów.
Paradoksalnie to wcale nie musi być długi ani trudny proces – wszyskie racje tej części Ciebie są Ci przecież dobrze znane.
To Ona przezywa wciąż i wciąż swoją traumę i woła, wstrząśnięta, o pomoc. Jest w żalu, być może też w żałobie i porzebuje zaopiekowania, dokładnie takiego, jakiego Ty nie dostałaś w przeszłości. I to Ty możesz ją (i siebie) teraz uratować.

Przykład z życia

Z potrzebą opłakania spotykam się dośc często również jako doula, kiedy to dobre lub po prostu zupełnie inne doświadczenie kolejnego porodu uzmysławiało kobiecie „zmarnowany” potencjał jakości poprzednich narodzin.

Pamiętam szczególnie jedną klientkę. Doświadczenie pierwszego porodu było dla niej trudne, ale bagatelizowane przez otoczenie. Wiadomo – najważniejsze, ze dziecko jest zdrowe i że jest już po wszystkim. Ona sama tak długo to sobie wmawiała, że prawie w to uwierzyła. A jednak gdy zaszła w drugą ciążę, wiedziała od razu, że tym razem chce się lepiej i bardziej świadomie przygotować.
Kiedy jej drugie dziecko było już na świecie, kobieta zadzwoniła do mnie z płaczem. Poród był bardzo udany i tak różny od poprzedniego, jak tylko różne mogą być dwa porody. Nic nie było takie samo.
Klientka ze szczegółami (i niedowierzaniem) opowiadała o każdym kolejnym elemencie składającym się na to dobre doświadczenie.
Jednocześnie nie umiała przestać myśleć o pierwszym porodzie i wciąż je ze sobą porównywała.
Z tej perspektywy pozytywne wydarzenie odblokowało ból traumy sprzed kilklu lat.
Kobieta potrzebowała trochę czasu, żeby to wszystko sobie poukładać, opłakać stratę po tym, czego zabrakło za pierwszym razem i jak inaczej mogło wtedy być.

Pozwoliłam sobie przytoczyć powyższą historię, żeby pokazać, że to, co widać, zwykle stanowi wierzchołek góry lodowej, nieweiki wycinek całości, do której nie mamy dostępu.
Pamiętajmy, że tak, jak za każdą emocją stoi niespełniona potrzeba, tak za każdą historią stoi krucha, czująca i wrażliwa na słowa istota, która zamiast złotych rad potrzebuje raczej przestrzeni, miłości i akceptacji.

Wypłacz to do końca i żyj

Jest różnica między (wiecznym) płaczem, (świadomym) opłakiwaniem a (dokonanym) opłakaniem. Celem tego ostatniego jest ostateczne pożegnanie i domknięcie tematu. Zawiera się w nim często uwolnienie się od poczucia wstydu i winy, wybaczenie sobie i zaprzestanie świadomego i nieświadomego karania się za przeszłość.

Nie każdy płacz jest oczyszczający.
Możesz płakać nad swoim losem do końca życia.
Możesz też to wypłakać do końca, wybaczyć sobie i Żyć.

Zapraszam na sesje Cellular EFT i Matrix Reimprinting.