Nie podoba mi się jakość tej relacji

Moja stała klientka poprosiła o sesję Cellular EFT. Od jakiegoś czasu męczyło ją echo pewnej pozornie błahej sytuacji, ale mimo obracania tematu na wszystkie strony nie umiała sama dojść do tego, co ją tak naprawdę gryzie.


Chodziło o przypadkowe spotkanie starego przyjaciela ze studiów. Wymienili kilka zdań o tym, czym się teraz zajmują, powspominali dawne czasy i pożegnali się mówiąc sobie, że koniecznie “muszą się jeszcze zdzwonić”.
Minęło kilka tygodni a klientka wciąż, nie wiedząc czemu, wracała w myślach do tego spotkania czując jednocześnie coraz większy niepokój.


Na początku sesji poprosiłam, żeby przypomniała sobie tę scenę. Ku jej własnemu zaskoczeniu stwierdziła, że ma opór, bo czuje, że pod spodem jest “coś dużego”. Na spokojnie krązyłyśmy wokół jej subtelnych odczuć z ciała stosując proste EFT, które samoistnie przeszło w “opukuj podczas narzekania”. Klientka zaczęła mówić coraz szybciej i głośniej opowiadając najpierw o tym koledze a później o innej, starej przyjaźni z koleżanką z podwórka.
Wspólnym elementem tych historii był sposób, w jaki zakończyły się obie relacje. Kobieta czuła się odepchnięta, porzucona i “bez głosu”. Obie miałyśmy poczucie, że to jeszcze nie jest “to”. Wzięła głęboki oddech, odpoczęła chwilę w swoim “Bezpiecznym miejscu” i, gdy była gotowa, wróciła do otwartych wcześniej wspomnień.


Poprosiłam ją, żeby wyobraziła sobie, że siedzi na ławce obok dawnej koleżanki.
“Myślę coś innego i mówię coś innego. Najchetniej bym jej wygarnęła, ale tego nie robię , bo nie wypada. Bo wiele jej zawdzięczam, bo boję się odrzucenia. Ale najchętniej bym jej wygarnęła, bo nie podoba mi się jakość tej relacji i to, jak mnie potraktowała.
Mam ochotę ją kopnąć, wygarnąć, wykrzyczeć wszystko w twarz!”


Słowa nie podoba mi się! wywołały istną lawinę uczuć i łez. Tak, zdecydowanie chodziło właśnie o to. To były słowa, które otwarły właściwe drzwi.


Kolejna rundka i kolejny krok:
Daję sobie prawo. Ma prawo mi się nie podobać.
Klientka płacze jeszcze przez chwilę, potem się wyprostowuje, uśmiecha, bierze uwalniający oddech i mówi z mocą: O Jezu, jaka ulga!
I nagle przypomina się jej trudna scena z dzieciństwa. Tata bije mamę, mama znosi wszystko w milczeniu. Milczy również potem.
– Nie mogę nikomu powiedzieć.
Widzi babcię z zaciśniętymi ustami i bólem w oczach. I znów: Nie mogę nic powiedzieć. Nie mogę mieć swojego zdania. Nie mogę wyrazić sprzeciwu choćby słowem. Nie mogę, nie mogę nie mogę!
I kolejna trudna scena. Milcząca zgoda, przyzwolenie na krzywdę dziecka.
Nie zagłębiamy się w te obrazy, nie musimy.
Klientka w kilka minut (!) uwolniła z ciała pamięć tych Rodowych historii, uwolniła ból, poczucie krzywdy, bezradność i smutek oraz – jak zawsze, gdy “odpalają się” traumy Rodowe – lojalność wobec Rodu i potrzebę dźwigania ich ciężaru.
Do doczyszczenia pozostało kilka kwestii, ale w porównaniu z wcześniejszymi elementami sesji to już właściwie niestanowiąca trudności “formalność”.
Wszystko zadziało się w ciągu jednej, godzinnej sesji.
Neutralne spotkanie okazało się impulsem, uruchomiło wspomnienia i niezaleczone rany z młodości oraz całe mnóstwo traum Rodowych o podobnym rdzeniu i schemacie.


Po nitce do kłębka.
Krok po kroku,
warstwa po warstwie.
Spokojnie, bezpiecznie, z szacunkiem.


PS. Moi klienci wiedzą, że jeśli czują, że po sesji “coś się dzieje” albo “coś się jeszcze układa”, zawsze mogą się ze mną skontaktować (mówię na to “serwis” :))
Tym razem klientka zadzwoniła tego samego dnia: “Ty wiesz? W sumie nie wiem, jak to nazwać, ale mam straszną ochotę na Dobrą Jakość. Bez zgody na bylejakość, na byle co i byle jak. Myślałam na początku, że chodzi mi o to, żeby kupić sobie lepszą czekoladę, ale im dłużej z tym jestem, tym wyraźniej widzę, że to dotyczy i pracy, i relacji, i życia w ogóle. I teraz to jest takie naturalne!”.

 

*Tekst udostępniony za zgodą klientki.