Gdzie jest Skarb?

Słowa pochodzą od Opiekunów Duchowych z odczytu Kronik Akaszy.

„Tak, jak cebula ma wiele warstw, tak i wy otuleni jesteście wieloma warstwami. W samym centrum was jest Źródło – wiedzy, Poznania i Życia. Wasze życie polega na dotarciu tam, gdzie wydobywa się z Was Światło. Jak długo szukacie Światła i Miłości na zewnątrz, tak długo nie znajdziecie tego w sobie. Nie da się iść jednocześnie w dwóch kierunkach i nie da się patrzeć, szukać i odnajdywać jednocześnie w dwóch miejscach.

Jesteście jak poszukiwacze skarbu. Gdzie jest ten Skarb? Może tu, a może tam? Ktoś ma mapę, ktoś coś znalazł… Inni mają lepiej, inni mają efekty… A ja? Nie ta łopata, nie ten kopiec, nie ta mapa… A co, jeśli to wszystko jest niepotrzebne? Zostaw gorączkowe kopanie, zostaw idee, którymi cię zaślepiono.

Wsłuchaj się w siebie. Bądź jak drzewo – ukorzenione, uziemione, stabilne i spokojne. Czerpie soki z ziemi i energię od słońca. Nie sięga po nic, czego nie potrzebuje. Gdy jest w połączeniu, wzrasta, daje schronienie i wydaje owoce.

Od czego zacząć?

Przestań kopać. Zatrzymaj się, odpocznij. Zamiast wsłuchiwać się w innych „ludzi” *, wyłącz ten program, wyłącz myślenie i włącz czucie.

*Nie wszystko, co do was przychodzi pochodzi od waszej rasy i tak, dotyczy to też Nas. Jesteśmy po to, żeby nauczyć was samodzielnego życia w pełni i z radością odsuwamy się w cień, gdy czujemy, że nie jesteśmy już potrzebni, gdy znajdziecie już drogę do samych siebie.   

 

Może masz poczucie, że jest w tobie Światło, to wartościowe ziarno, kwintesencja życia (i śmierci).

Może zupełnie w to nie wierzysz, bo nie wierzysz, że jesteś wystarczająco dobry, by nieść w sobie Światło i Miłość.

Może czułeś to kiedyś, ale zapomniałeś, co to za uczucie i teraz straciłeś wiarę na odzyskanie tego, co ważne.

Słuchaj siebie. Jeśli to dla ciebie za trudne, zacznij to robić powoli, stopniowo, raz na jakiś czas. Być może boisz się tego, co możesz usłyszeć. To w porządku. Masz prawo się bać. Masz prawo czuć niepewność i lęk albo pustkę i pomieszanie.

Mówiliśmy ci, że nie jesteś sam, że jesteśmy blisko. To prawda, ale jesteśmy jak rodzice, którzy towarzyszą dziecku podczas nauki chodzenia, gotowi podnieść je z podłogi, gdy się przewróci albo być blisko, gdy chce podnieść się samo. Dziecko czuje się pewniej, gdy wie, że ma opiekunów obok, ale gdy już nauczy się stawiać kroki, nie szuka po omacku ich rąk. I to jest piękne – patrzeć, jak dziecko wzrasta, cieszy się z nowych umiejętności i z czasem nie ogląda się na nikogo krocząc przez życie na własnych nogach i o własnych siłach.

Dziecko samo musi pokonać w sobie lęk przed upadkiem, strach przed tym, co je czeka i brak zaufania do własnych możliwości. Tylko tak nauczy się chodzić, biegać, tańczyć (i latać).”