Słowa pochodzą od Opiekunów Duchowych z odczytu Kronik Akaszy (14.03.2025)
„Kiedy się o kogoś martwisz (nie myl tego z troską czy zaangażowaniem), to na poziomie werbalnym i niewerbalnym dajesz mu jasną informację, ze w niego nie wierzysz. W zamartwianiu jest i umartwianie. Sprawdź, czy nie jest to coś, co szczególnie cię w tym pociąga. Jeśli wmówiono ci, ze cierpienie uszlachetnia, być może podświadomie dążysz do sytuacji trudnych i pozornie patowych. Pozornie, bo zawsze jest jakieś rozwiązanie, to możemy ci zagwarantować. Cierpiętnictwo kusi byciem ofiarą a pozostawanie w tym trybie oznacza różne, czasem dziwaczne korzyści. Pomyśl o tym – co daje pozostawanie w cierpieniu i umartwianiu się?
Troska powinna wynikać z dobrej woli i życzliwości. Bez uwikłań i toksycznych wizji tego, jak ten ktoś ma się zachowywać i jak żyć. I znów – jeśli zrodzi się zatroskanie, kolejnym krokiem może być nadopiekuńczość i chęć roztoczenia parasola ochronnego. I to już nie jest ani zdrowe ani konieczne.
Co z zaangażowaniem? Jeśli oznacza dawanie rad, wychodzenie przed szereg i bycie w ciągłej czujności, to jak się pewnie domyślasz, też nie będzie dobrym rozwiązaniem.
Kiedy ci na kimś zależy, uszanuj jego wolną wolę. Wspieraj i bądź obecny, ale nie pomagaj na siłę. Słuchaj zamiast mówić. Pokazuj własnym przykładem, ale nie ciągnij w żadną konkretną stronę. Pozwól człowiekowi żyć jego własnym życiem i dokonywać jego własnych wyborów i pamiętaj, ze brak decyzji też jest decyzją.
Nie chodzi tylko o jego Wolną Wolę. Nie waż się myśleć, że jesteś w stanie wejść w jego buty. Niech ci się nie wydaje, że lepiej od niego wiesz, co dla niego dobre. Skąd możesz wiedzieć, co mu pisane w tym życiu i czego niezbędnie ma doświadczyć?
Zdajemy sobie sprawę, ze z waszego punktu widzenia pewne aspekty bytu są dla was nieakceptowalne i trudno wam sobie wyobrazić, że ktoś może chcieć tak żyć.
Może więc odbijemy piłeczkę – jak ty się czujesz, gdy ktoś mówi ci, jak żyć? A jeśli pozostajesz w toksycznej relacji – czy to nie jest twój wybór? Czym różni się jedno od drugiego? Może to ty, ze strachu przed utratą kontroli, trzymasz wszystko w ryzach swoich przekonań i własnych wewnętrznych uwikłań.
Czym jest dla ciebie Droga Życia?
Puść te lejce i pozwól koniowi swobodnie iść. On wie, jak trafić do domu. Zobacz, jak zniszczone są twoje ręce od tak kurczowego trzymania się starych przyzwyczajeń. Zobacz, jak twoje ciało woła o poluzowanie tych więzów i lin. Odpuść potrzebę kontroli i zwróć się ku Życiu. Ku lekkości, z serdecznością i dystansem. Porzuć hardość i zacietrzewienie. Spójrz na swoje spracowane dłonie.
Zbyt napięte i krótkie lejce niepotrzebnie was ograniczają.
Tu potrzebna jest symbioza między koniem a woźnicą. Obopólne zaufanie i współpraca. Poczucie wspólnoty i podążania w jednym kierunku. Żaden koń nie będzie kroczyć swobodnie jeśli czuje napięcie ze strony woźnicy. Każde z nich ma inne zadania a wiedząc o tym, nie wchodzą sobie w szkodę.
Puść lejce. Po co ci te rany po rzemieniach? Prawdopodobnie nawet nie zdajesz sobie sprawy z ich istnienia. Co, jeśli to te rany tak cię bolą? Czy tego nie zauważyłeś? Zwróć się ku sobie i, zamiast obwiniać innych, puść lejce. To nasza rada dla ciebie.”